poniedziałek, 28 sierpnia 2017

27 - "Dziwne losy Jane Eyre"

Tytuł: "Dziwne losy Jane Eyre"
Autor: Charlotte Brontë
Ilość stron: 557

"Osierocona dziewczyna podejmuje pracę nauczycielki w posiadłości Edwarda Fairfaxa Rochestera. Zostaje jego narzeczoną, ale Rochester ukrywa przed światem ponury sekret. Charlotte Brontё opowiada o wielkim uczuciu, które połączyło ludzi z różnych, tak odległych od siebie sfer - w świecie, gdzie konwenanse stanowiły o towarzyskim 'być albo nie być'." 

"Dziwne losy Jane Eyre" pierwszy raz ujrzały światło dzienne w 1847 roku. 170 lat minęło, a świat dalej zachwyca się twórczością Charlotte Brontё. To niesamowite, że ludzie wcale się od tego czasu nie zmienili. Cały czas popełniamy te same błędy, czujemy to samo i dążymy do tego samego. Pytanie tylko czy to dobrze czy nie?
Było to moje trzecie zetknięcie się z klasyką. Wcześniej poznałam "Dumę i uprzedzenie" oraz "Rozważną i romantyczną". Wszystkie te książki naprawdę mi się podobają i sięgam po nie z wielką przyjemnością. Jestem szczerze oczarowana panującymi wtedy obyczajami i zasadami, a możliwość poznania tego świata z perspektywy osób wtedy żyjących to cenne doznanie.
Charlotte Brontё przeprowadziła bardzo dokładną analizę charakteru. Każdy bohater miał swój czas w tej książce i nikt nie został pominięty lub spłycony. Taki dokładny opis zajmuje dużo czasu, co może wiać nudą i skutkować niepotrzebnym przedłużaniem książki. Jednak tutaj wszystko komponuje się w spójną i wartką całość i nawet długie opisy nie wydają się nudne, ponieważ są przeprowadzone w sposób mistrzowski. Dzięki temu bohaterowie są nam bliscy jak w żadnej innej książce. Każdy jest inny, ale równie wyrazisty. Uwielbiam to, że tak dużo uwagi poświęconej jest ludziom i ich zachowaniom. Dla mnie to jedna z największych zalet tej powieści.
Pierwszy raz zdarzyło mi się, że czytając opisy zachowań, uczuć czy miejsc wyobrażałam sobie wszystko z taką dokładnością. Zawsze bez problemu przenoszę się do wykreowanych światów i nie mam kłopotów z wyobraźnią, wręcz jest zbyt rozbudowana, ale nigdy dotąd nie czułam czegoś takiego.Siedząc w moim pokoju wydawało mi się, że słyszę tętent kopyt, uliczny gwar, śpiew ptaków. Czułam jakbym stała z bohaterami twarzą w twarz i widziała każdy grymas, zmarszczkę, przelotnie rzucone spojrzenie. Czytając często zdarza mi się "dowyobrażać" pewne rzeczy, tutaj nie musiałam bo nic nie było pozostawione same sobie, każdy gest został uchwycony na kartkach. Niesamowite uczucie, którego nie spodziewałam się czytając tą książkę.
Charlotte Brontē użyła w powieści narracji pierwszoosobowej, co wywołało niemały skandal. Jak można pokazywać świat oczami kobiety? Jeszcze gorzej, że przez 1/3 książki to mała dziewczynka! Podważenie zasad i kontrowersyjne postępowanie najwyraźniej się opłaca, bo "Dziwne losy Jane Eyre" zdobyły duży rozgłos i wielu czytelników. Dobrze, że nie wiedzieli wówczas, że autorką również jest kobietą, bo parę osób mogłoby zejść na zawał.
Jak już wspominałam książka ma wiele opisów, jest gruba i nie jest pisana współczesnym językiem, jednak to żadna przeszkoda. Treść jest tak wciągająca, że nie będziecie się z nią męczyć, a już tym bardziej żałować, że wybraliście ją na towarzyszkę waszych wieczorów przy kawie. Klimat jest bardziej tajemniczy i mroczniejszy niż w książkach Jane Austen, więc jeśli tamte was zawiodły, to radziłabym dać szansę jeszcze tej.
Ja zostałam oczarowana tą powieścią i nie mogę się doczekać aż obejrzę ekranizację. Mam nadzieję, że kolejne klasyki będą mnie równie mocno zaskakiwać i zachwycać. Polecam wszystkim i po cichu liczę na to że kogoś zachęciłam, bo uważam że wielką stratą jest nie znać tej pozycji.

MOJA OCENA: 7/10


poniedziałek, 7 sierpnia 2017

"Spider-man: Homecoming"

Tytuł: "Spider-man: Homecoming"
Gatunek: akcja, sci-fi
Reżyseria: Jon Watts
Rok produkcji: 2017


O nie! Kolejny Spider-man. Czy naprawdę nie mają już o czym robić tych filmów? Myślę, że dużo osób właśnie tak zareagowała na wiadomość o tym, że zaczynają się zdjęcia do nowej wersji przygód tego bohatera. W sumie trudno im się dziwić, bo niekończące się rebooty mogą skutecznie zniechęcić do danej historii. Ponadto widzowie często lubią być wierni pierwotnej wersji i bojkotują nowe jeszcze zanim je zobaczą. Twórcy "Spider-man: Homecoming" musieli więc stanąć przed trudnym wyzwaniem, żeby stworzyć film, który będzie mógł mierzyć się z poprzednimi wersjami. Musiałam przekonać się czy mu się udało!
Przede wszystkim należy wiedzieć, że najnowszy Spider-man wchodzi w skład kinowego uniwersum Marvela, co już zapewnia mu fanów, ponieważ nie jest to luźny reboot, a część wielkiej historii. Ponad to w filmie występuje jeden z najbardziej znanych Avengersów - Iron-man. To kolejny powód, dla którego część widzów pojawi się na sali kinowej. Jednak najważniejszym z powodów jest to, że ten film jest po prostu dobry. Wyszedł naprawdę świetnie i jest chwalony na całym świecie. To własnie pozytywny odbiór zapewnia mu najwięcej fanów i bardzo dobrze, bo powinno być ich wielu.
"Spider-man: Homecoming" różni się od sowich poprzedników. Nie pokażą nam jak Peter Parker zyskał swoją moc i jak ginie wujek Ben, co dotychczas było trzonem produkcji o człowieku pająku. Mamy do czynienia z historią narodzin nowego Avengersa, a nie narodzin Spider-mana i to jest warte podkreślenia, bo wyróżnia ten film na tle innych. Dzięki temu, że nie dostajemy utartego schematu, to podczas seansu jesteśmy stale zaskakiwani i nie możemy, a raczej nie chcemy, oderwać się od niego ani na chwilę.
Dobry film tworzą dobrze dobrani aktorzy. Tutaj obsada spisała się naprawdę świetnie! Wystarczy spojrzeć na odtwórcę głównej roli - Toma Hollanda, który sam wykonywał akrobacje i sekwencje walk. Zdarzało się, że producenci rezygnowali z technologi CGI na rzecz umiejętności tego młodego aktora. To niesamowite jak bardzo zaangażował się w tworzenie swojej aktorskiej kreacji. Oglądając wywiady widać jak wiele radości sprawia mu to co robi i jak bardzo wczuł się w swoją postać. Widać to również w filmie, bo wypadł bardzo przekonująco. Reszta aktorów jest również wyśmienita, wystarczy tylko wspomnieć Robert Downey Jr. ("Sherlock Holmes", "Iron Man"), Michael Keaton ("Birdman", "Spotlight"), Marisa Tomei ("Mój kuzyn Vinny", "Zapaśnik"). Brzmi bardzo obiecująco.
Ostatnie filmy Marvela angażują coraz więcej bohaterów i naprawdę dużo się w nich dzieję, wszystko zmierza już do ostatecznej fazy. I właśnie w tym momencie do kin wchodzi Spider-man, który zupełnie odbiega od reszty. Nie ma tutaj galaktycznego konfliktu, który zagraża całemu światu, jest walka z lokalnym handlarzem bronią, może i kosmiczną, ale to nic w porównaniu z innymi bohaterami uniwersum. Jest to dobry film na złapanie oddechu przed ostateczną rozgrywką.
Jeszcze rok temu nawet zagorzali fani Marvela podchodzili sceptycznie do pomysłu stworzenia nowej wersji przygód człowieka pająka, a teraz? Film ten ma  rzesze fanów na całym świecie, jest chwalony zarówno przez krytyków jak i widzów, wielu z nich nie boi się stwierdzić, że to najlepszy Spider-man jaki powstał, a to idealny wabik.
Jestem pełna podziwu dla tego filmu, w który tak wiele osób wątpiło. Zdecydowanie spędziłam bardzo miło czas w kinie i dałam się przekonać twórcom do tej wersji. Muszę jednak przyznać, że jestem fanką wszystkich filmów jakie wydaje Marvel, więc nawet jeżeli nie otrzymałby tak pochlebnych recenzji to i tak bym go obejrzała. Natomiast osoby, które na co dzień wolą inne kino, a filmy o superbohaterach oglądają od wielkiego dzwonu mogą czuć niedosyt. Film jest zabawny i lekki, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym. Raczej przeznaczony dla młodszych widzów i fanów, których Marvelowi nie brakuje. Jeżeli nie jesteście wciągnięci w świat kosmicznych konfliktów i superbohaterów, to ten film nie będzie tym przełomowym, który was zachęci. Przyjemne kino, które polecam bardzo mocno, ale zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego.

MOJA OCENA: 8/10