Tytuł:"Zwiadowcy księga1: Ruiny Gorlanu"
Autor: John Flanagan
Ilość stron: 319
Ilość stron: 319
"Przyszłość piętnastoletniego Willa zależy od decyzji możnego barona. Sam Will najchętniej zostałby rycerzem, ale - drobny i zwinny- nie odznacza się tężyzną fizyczną, niezbędną do władania mieczem. Tajemniczy Halt proponuje chłopakowi przystanie do zwiadowców - ludzi owianych legendą, którzy, jak wieść niesie, parają się mroczną magią, potrafią stawać się niewidzialni... Początek nauki u mistrza Halta to jednocześnie początek wielkiej przygody i prawdziwej przyjaźni."
Gdyby wasze losy miały się ważyć w wieku piętnastu lat, a zawód o jakim zawsze marzyliście był dla was nieosiągalny, jak byście się czuli? Właśnie! Nie za fajnie. Tak zaczyna się książka. Will marzy o tym by zostać rycerzem jednak nie ma odpowiedniej postury do tego zawodu. Jak każdy na jego miejscu jest załamany, jednak szybko nadchodzi rozwiązanie. Halt, tajemniczy zwiadowca, chcę przyjąć go na praktyki, bo jemu z kolei odpowiada postura głównego bohatera. Dobra... nie tylko o to tutaj chodzi. Will jest bystry, sprytny, zwinny i spostrzegawczy. Czyli ma wszystko czego potrzeba zwiadowcy. Z początku Will nie cieszy się z takiego obrotu spraw, jednakże kiedy wyjaśnia pewne kwestie i żadne pogłoski nie przesłaniają mu już oczu postanawia przystać na propozycję Halta. Tak zaczyna się największa przygoda jego życia!
Średniowiecze, czyli idealne klimaty dla mnie. Rycerze, tajemnicze stowarzyszenia i walka z potworami? Jak najbardziej tak! "Zwiadowcy", to znana seria, po jej przeczytaniu wiem dlaczego. Każdy kto jeszcze o niej nie słyszał, powinien nadrobić zaległości w tym temacie. Zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, ale myślę, że nawet jeżeli nie za bardzo lubicie książki osadzone w takim klimacie, to ta może się wam spodobać. Nie jest naszpikowana drętwymi, sztywnymi rycerzami, nie ma tam zadufanych w sobie księżniczek, ani dam w opałach. Jest natomiast duża dawka przyjaźni, poświęcenia i szlachetności. Myślę, że w dużej mierze to mnie urzekło.
Książkę czytało mi się bardzo szybko. Była przyjemna i interesująca. Pomimo, że akcja, patrząc na nią z perspektywy czasu, nie wydaje się należycie intrygująca, to autor sprawił, że taka była. Co może być interesującego w polowaniu na dziki? Otóż dzięki autorowi naprawdę wiele.
Kolejnym plusem, byli bohaterowie. Każdy z nich wniósł jakieś ważna cechy. Co najważniejsze i na co od pewnego czasu bardziej zwracam uwagę, nie byli oni idealni! Swoje za uszami mieli i dzięki temu dało się ich lubić. Po tej części nie mam swojego ulubionego bohatera, jednak, co mi się rzadko zdarza, nie ma też postaci których bym znienawidziła.
W wielu książkach dałabym na minus to że bohater (oczywiście) odnosi sukces i jest już ceniony i sławny i w ogóle wszystko, wszystko, ale ta pozycja miała w sobie coś takiego, że mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie czułam, że to nie było naciągane. Może wpłynął na to fakt, że on się dopiero uczył a jego zwycięstwo było niezaplanowane, spontaniczne i może gdzieś tam wcale niechciane. Jasne pewne rzeczy były przesadzone, nie zaprzeczam. Myślę jednak, że czasami potrzeba takiej nie rzeczywistości w książkach. Nie mówię tylko o niewyobrażalnych stworzeniach, ale i o talentach bohaterów, które często są niemożliwe.
Język był zrozumiały. Czasami wypowiedzi bohaterów były bardziej oficjalne i uroczyste, jednak w opisach i rozmowach nie oficjalnych, przyjacielskich nie było archaizmów, czy jakichkolwiek niezrozumiałych sformowań. Całość była naprawdę świetna i nie mam się do czego przyczepić. Mam jednak nadzieję, że następne części będą miały więcej akcji, lub przynajmniej zostaną utrzymane na takim poziome jak ta pierwsza. Gorąco polecam!
Średniowiecze, czyli idealne klimaty dla mnie. Rycerze, tajemnicze stowarzyszenia i walka z potworami? Jak najbardziej tak! "Zwiadowcy", to znana seria, po jej przeczytaniu wiem dlaczego. Każdy kto jeszcze o niej nie słyszał, powinien nadrobić zaległości w tym temacie. Zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, ale myślę, że nawet jeżeli nie za bardzo lubicie książki osadzone w takim klimacie, to ta może się wam spodobać. Nie jest naszpikowana drętwymi, sztywnymi rycerzami, nie ma tam zadufanych w sobie księżniczek, ani dam w opałach. Jest natomiast duża dawka przyjaźni, poświęcenia i szlachetności. Myślę, że w dużej mierze to mnie urzekło.
Książkę czytało mi się bardzo szybko. Była przyjemna i interesująca. Pomimo, że akcja, patrząc na nią z perspektywy czasu, nie wydaje się należycie intrygująca, to autor sprawił, że taka była. Co może być interesującego w polowaniu na dziki? Otóż dzięki autorowi naprawdę wiele.
Kolejnym plusem, byli bohaterowie. Każdy z nich wniósł jakieś ważna cechy. Co najważniejsze i na co od pewnego czasu bardziej zwracam uwagę, nie byli oni idealni! Swoje za uszami mieli i dzięki temu dało się ich lubić. Po tej części nie mam swojego ulubionego bohatera, jednak, co mi się rzadko zdarza, nie ma też postaci których bym znienawidziła.
W wielu książkach dałabym na minus to że bohater (oczywiście) odnosi sukces i jest już ceniony i sławny i w ogóle wszystko, wszystko, ale ta pozycja miała w sobie coś takiego, że mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie czułam, że to nie było naciągane. Może wpłynął na to fakt, że on się dopiero uczył a jego zwycięstwo było niezaplanowane, spontaniczne i może gdzieś tam wcale niechciane. Jasne pewne rzeczy były przesadzone, nie zaprzeczam. Myślę jednak, że czasami potrzeba takiej nie rzeczywistości w książkach. Nie mówię tylko o niewyobrażalnych stworzeniach, ale i o talentach bohaterów, które często są niemożliwe.
Język był zrozumiały. Czasami wypowiedzi bohaterów były bardziej oficjalne i uroczyste, jednak w opisach i rozmowach nie oficjalnych, przyjacielskich nie było archaizmów, czy jakichkolwiek niezrozumiałych sformowań. Całość była naprawdę świetna i nie mam się do czego przyczepić. Mam jednak nadzieję, że następne części będą miały więcej akcji, lub przynajmniej zostaną utrzymane na takim poziome jak ta pierwsza. Gorąco polecam!
MOJA OCENA: 8/10
Zwiadowców kocham i zawsze będę wychwalać ich pod niebiosa! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka