Tytuł: "Tajemnica złotego pince-nez"
Autor: Arthur Conan Doyle
Ilość stron: 179
Ilość stron: 179
Nareszcie! Nareszcie trafiłam na prawdziwego Sherlocka Holmesa. Zabawne, że długo miałam go pod nosem, bo leżał grzecznie u mojej babci, ale nigdy go nie wiedziałam. Pewnego dnia spytałam babci czy przypadkiem nie ma takowej powieści, a babcia jak to babcia, potrafi znaleźć wszystko, więc nawet i Sherlocka Holmesa miała!
Tak oto już w czerwcu nabyłam tę powieść. Jednak jakoś tak wyszło, że przez wakacje jej nie czytałam i dopiero we wrześniu się za nią wzięłam i bardzo się cieszę, że w końcu to nastąpiło. Lektura była naprawdę świetna. Może po prostu sobie wmówiłam, że Sherlock przecież nie może być kiepski, ale oceniam te książkę dobrze i mam po niej same pozytywne odczucia.
Książka składa się z dziesięciu opowiadań. Większość z nich jest pisana przez Watsona, jednak zdarzyły się też takie z perspektywy Holmesa. Jedne i drugie bardzo mi się podobały i nie ma potrzeby porównywać ich do siebie, bo obydwie narracje były ciekawe.
Od początku do końca jestem pod wrażeniem umiejętności Sherlocka. Mieć taki rozum, to by było coś. Jednak ukłon należy się również Panowi Arthurowi za stworzenie tak zagmatwanych spraw. W rzeczywistości, to on sam je rozwiązał! Jest to mój pierwszy kryminał i muszę przyznać, że gatunek ten spodobał mi się bardziej niż oczekiwałam.
Główni bohaterowie, to (oczywiście) Sherlock Holmes oraz dr. Watson. Pojawia się natomiast wiele postaci epizodycznych, których nie sposób spamiętać. Niemałym zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie, było pojawienie się brata Sherlocka w jednym z opowiadań.Okazuję się, że jest ktoś kto potrafi dorównać najsławniejszemu detektywowi wszech czasów w sztuce dedukcji. Ba, może nawet go przewyższa! Każda historia była odrębną przygodą i nie wiązały się one ze sobą. Nie potrafię wybrać najlepszej, ponieważ wszystkie były zaskakujące i wysilałam swój umysł, żeby rozwikłać te tajemnice, niestety mój trud spełzł na niczym. Widocznie kariera detektywa nie jest mi pisana.
Co do języka, to spodziewałam się że będzie bardziej staroświecki i będzie mi trudno zrozumieć niektóre wyrazy, na szczęście się myliłam. Jasne, jest to bardziej wyrafinowany styl wymowy niż teraz, jednak nie ma archaizmów przez co całość staję się przyjemną lekturą. Nie napiszę, że łatwą, bo jeśli chcemy rozwiązać sprawę razem z Sherlockiem, to musimy nieźle wytężyć nas umysł!
Polecam... wszystkim!!! Myślę, że wielu osobą przypadnie do gustu, a ja sama zaczynam polowanie na inne książki o Panie Holmesie!
Tak oto już w czerwcu nabyłam tę powieść. Jednak jakoś tak wyszło, że przez wakacje jej nie czytałam i dopiero we wrześniu się za nią wzięłam i bardzo się cieszę, że w końcu to nastąpiło. Lektura była naprawdę świetna. Może po prostu sobie wmówiłam, że Sherlock przecież nie może być kiepski, ale oceniam te książkę dobrze i mam po niej same pozytywne odczucia.
Książka składa się z dziesięciu opowiadań. Większość z nich jest pisana przez Watsona, jednak zdarzyły się też takie z perspektywy Holmesa. Jedne i drugie bardzo mi się podobały i nie ma potrzeby porównywać ich do siebie, bo obydwie narracje były ciekawe.
Od początku do końca jestem pod wrażeniem umiejętności Sherlocka. Mieć taki rozum, to by było coś. Jednak ukłon należy się również Panowi Arthurowi za stworzenie tak zagmatwanych spraw. W rzeczywistości, to on sam je rozwiązał! Jest to mój pierwszy kryminał i muszę przyznać, że gatunek ten spodobał mi się bardziej niż oczekiwałam.
Główni bohaterowie, to (oczywiście) Sherlock Holmes oraz dr. Watson. Pojawia się natomiast wiele postaci epizodycznych, których nie sposób spamiętać. Niemałym zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie, było pojawienie się brata Sherlocka w jednym z opowiadań.Okazuję się, że jest ktoś kto potrafi dorównać najsławniejszemu detektywowi wszech czasów w sztuce dedukcji. Ba, może nawet go przewyższa! Każda historia była odrębną przygodą i nie wiązały się one ze sobą. Nie potrafię wybrać najlepszej, ponieważ wszystkie były zaskakujące i wysilałam swój umysł, żeby rozwikłać te tajemnice, niestety mój trud spełzł na niczym. Widocznie kariera detektywa nie jest mi pisana.
Co do języka, to spodziewałam się że będzie bardziej staroświecki i będzie mi trudno zrozumieć niektóre wyrazy, na szczęście się myliłam. Jasne, jest to bardziej wyrafinowany styl wymowy niż teraz, jednak nie ma archaizmów przez co całość staję się przyjemną lekturą. Nie napiszę, że łatwą, bo jeśli chcemy rozwiązać sprawę razem z Sherlockiem, to musimy nieźle wytężyć nas umysł!
Polecam... wszystkim!!! Myślę, że wielu osobą przypadnie do gustu, a ja sama zaczynam polowanie na inne książki o Panie Holmesie!
MOJA OCENA: 8/10
Niedługo sięgnę :)
OdpowiedzUsuń