sobota, 31 maja 2014

4 - Podsumowanie maja

Nie wierzę, że maj tak szybko zleciał. Niestety początek czerwca też nie będzie należał do najlżejszych, ale chyba będzie OK.  Co do książek w tym miesiącu, to tak:
Ilość przeczytanych książek: 4 i 3/4
Ilość przeczytanych stron: 1945 co daje ok. 63 stron na dzień.
Ilość recenzji: 2
Przeczytałam: "Żelazną Córkę", "Niezbędnik obserwatorów gwiazd", "Niezgodną" i "Harry'ego Pottera i Zakon Feniksa" 
Najbardziej podobały mi się: "Niezbędnik..." i "Niezgodna"
Najmniej podobała mi się: "Żelazna Córka"
Zakręcony miesiąc, nie powiem. Dużo się działo i dlatego jestem zadowolona z tych 4 książek, które udało mi się przeczytać. Niech tradycji stanie się zadość! Dziękuję Sky za komentarze! A wszystkim dziękuję za ponad 300 odsłon.W czerwcu planuję przeczytać "Trio Czarnej Damy" i "Rozważną i Romantyczną" reszta jest jeszcze niepewna, ale na pewno jakaś będzie. Ostatnio jednak mam trudności z napisaniem czegokolwiek o jakiejkolwiek książce i zastanawiam się czy nie zrobić sobie przerwy. Zając się na chwilę czymś innym, żeby wrócić z nową energią. Jeszcze się nad tym zastanowię, a tymczasem WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA DZIECKA!

niedziela, 18 maja 2014

11 - "Niezgodna"

Tytuł: "Niezgodna"
Autor: Veronica Roth
Ilość stron: 349

"Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny - i musi być wyeliminowany...
JEDEN WYBÓR MOŻE CIĘ ZMIENIĆ...
Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoja rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość. Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami. A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć..." 

To dziwne uczucie, gdy mógłbyś cały dzień mówić o książce, a jednocześnie nie podtrawisz jej opisać. "Niezgodna", tak rozsławiona przez wszystkich, była książka dobrą, nawet bardzo. Co ja do jasnej ciasnej mówię, była cud, miód, malina!
Jedyną wadą były te wszystkie przechwałki z tyłu. Mnie osobiście coś takiego bardziej odpycha niż zachęca do przeczytania. Jasne rozumiem jedną, czy dwie nagrody wymienić, ale nie zaśmiecać tym całego tyłu, aż oczopląsu dostałam.
Co do fabuły, to bardzo dobra. Na pewno nie nużąca, cały czas się coś działo. Osobiście nie rozumiem dlaczego ludzie tak często porównują ją z "Igrzyskami Śmierci". Podobieństwa jakie ja dostrzegłam, to:
a) akcja dzieje się w przyszłości
b) ma 3 części
Koniec.
Co do bohaterów, to większości nie lubiłam, w tym Tris i Cztery. Ostatnio naprawdę rzadko zdarz mi się, że darzę sympatią główną postać. Zwykle są to postaci poboczne. Tak jak w tym przypadku Uriah.
 Bardzo denerwowała mnie Tris, jej bezwzględność i to jak się zmieniła. Nie wspomnie oczywiście o grupie największych idiotów, czyli Peterze i innych.
Veronice Roth udało się wykreować naprawdę ciekawy świat. Myślę, że nie jest to świat dla każdego, ale naprawdę warto się w niego zagłębić. Już nie mogę się doczekać aż przeczytam następne części. Żałuję, że wstrzymałam się od kupna jej i teraz muszę pożyczać.
Mam jeszcze jedną ważną uwagę. Według mnie najważniejsza akcja w książce zajęła za mało miejsca. To wydarzyło się tak błyskawicznie, że ledwo się zorientowałam o co chodzi. Moim zdaniem powinna być lepiej rozłożona.
Pozbądźcie się uprzedzeń i biegiem po "Niezgodną"! Wedla mnie nie pożałujecie!

piątek, 16 maja 2014

10 - "Niezbędnik obserwatorów gwiazd"

Tytuł: "Niezbędnik obserwatorów gwiazd"
Autor: Matthew Quick
Liczba stron: 313

"Witajcie w Bellmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o  których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić - odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Bellmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę..."  
     
Nareszcie jestem w stanie napisać cokolwiek o tej książce. Złapał mnie tak zwany kac książkowy i wszystko co chciałam tu napisać nie miało ładu i składu, a i teraz pewnie za dużo go mieć nie będzie, ale do rzeczy. 
Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem co mnie naszło, żeby zakupić tę lekturę, przecież w większości nie czytam takich książek, szczególnie takich. Może to ciekawy tytuł? A może moja determinacja, że muszę z tego sklepu wyjść z jakąkolwiek książką? Naprawdę nie wiem. Jednak mam ją i nie żałuję. 
Książka była ŚWIETNA. Zupełnie coś innego niż się spodziewałam. Czasami spotykam się ze strasznie negatywną postawą innych do życia, coś w stylu: "Moje życie nie ma sensu.", albo " Życie jest straszne". Zazwyczaj są to nieuzasadnione obelgi kierowane pod adresem życia. Ta historia pokazuję, że nie mamy prawa tak mówić, bo inni mają sto razy gorzej. Gdyby każdy chłopak był Finleyem, a każda dziewczyna Erin, to dopiero wtedy moglibyście mówić, że życie jest okrutne, czy niesprawiedliwe. 
Historia wciąga od pierwszych stron. Jest 'inna', wyjątkowa. Czytają ją czułam się jakbym błądziła w cudzych myślach, myślach Finleya. Uważam, że nie była to schematyczna historia miłosna, czy coś w tym stylu. Osobiście pierwszy raz spotkałam się z czymś takim. Nie jest przesłodzona, pokazuje prawdziwe uczucia, może dlatego tak silnie odczułam wszystko co się w niej wydarzyło.
Jeśli tak, jak ja nie przepadacie za obyczajowymi historiami, to mogę wam zagwarantować, że te nie jest taka jak wszystkie i pewnie większości z was się spodoba. Ilekroć próbuję ubrać moje odczucia w słowa, wychodzi jakiś pasztet, więc spróbuję tak: KSIĄŻKA BYŁA CUDOWNA, WZRUSZAJĄCA, NIETUZINKOWA, ZASKAKUJĄCA, MĄDRA, DOBRZE NAPISANA, MOCNA, GENIALNA, WCIĄGAJĄCA i tysiące innych przymiotników wychwalających ją. 
Czytało się ją bardzo szybko i łatwo. Akcja pędziła, a ja razem z nią coraz bardziej zagłębiałam się w świat Finleya. Pewnie większość powie, że zakończenie było szczęśliwe, ale dla mnie było ono po prostu dobre. Jeśli miałoby być szczęśliwe więcej spraw musiałoby się rozwiązać. To, że Finley i Erin się szczęśliwi, nie skreśla tego, że ktoś kiedyś może przeżyć to samo co oni.Końcowe rozdziały wydarły ze mnie łzy, które tak starannie zatrzymywałam, przez większość książki, ale po prostu dłużej nie mogłam. Płaczący staruszkowie, w dodatku bez nóg, to coś co za każdym razem doprowadza mnie do łez.Polecam wszystkim. Cud, miód, malina. A może ktoś już czytał? Jakie wasze opinie? Może planujecie przeczytać, albo właśnie czytacie? 

MOJA OCENA: 9/10